"Myślenie nie boli."
Krótkie zdanie często używane, by zwrócić uwagę osobom lekkomyślnym. Bywa wykorzystane w złośliwym kontekście. Ale czy aby na pewno jest ono prawdziwe?
W sensie dosłownym, owszem. Przecież myśli trudno jest kontrolować. Są one czymś naturalnym. Nie spotkałam się jeszcze z osobą, która powiedziałaby, że używanie mózgu boli.
Jednak można znaleźć drugie dno tej czynności. Miałam okazję się o tym przekonać. Jako, że jestem osobą, która lubi wszystko rozpamiętywać, myśleć o danej rzeczy z wielu perspektyw i nie kontrolować tego, myślenie tego typu jest dla mnie codziennością. Każdego dnia dochodzę do wartościowych wniosków, dokonuję refleksji oraz zdobywam nowe pomysły. To wszytko dzięki nadmiernemu rozpatrywaniu wielu spraw i sytuacji. I wtedy, gdy te wnioski są smutne i przykre, myślenie można uznać za bolesne.
W ostatnim czasie przeżywam etap badania siebie. Zaczęło się to wraz ze zmianą szkoły. Nie wiem czy to właśnie przez inne otoczenie i ludzi, czy po prostu przez to, że dorastam, ale jedno jest pewne. Jest to proces nieodwracalny.
Właśnie przez wyżej wymienione rozmyślanie poznaję siebie, swoje zainteresowania, pasje, upodobania. Z pozoru są to rzeczy oczywiste. Ale po dokładniejszym przeanalizowaniu tego wszystkiego zdałam sobie sprawę, jak bardzo skomplikowaną osobą jestem. Rzeczy, które okazały się być moimi ulubieńcami, okazało się, że pochodzą z zupełnie innych bajek.
Zaczynając od ubierania się. W mojej garderobie dominuje czerń i biel, bo to w tych kolorach czuję się najlepiej. Czasami przełamuje je szarym lub granatowym. Jednak zdarza się, że mam niesamowitą ochotę na przybranie kolorów. Koralowy, turkusowy, czerwony, zielony, niebieski, różowy sporadycznie są wyciągane z szafy. Lubię pastele. Dziewczęce stylizacje. Ale tylko od czasu do czasu. Zwykle i tak wracam do moich klasyków.
Gdzie kolejne sprzeczności?
A mianowicie w moim charakterze. Zazwyczaj jestem introwertyczką, Wiele spraw wolę przemilczeć, swoje zdanie zostawić dla siebie. Ale zdarza się, że jestem gadułą! Kiedy złapię temat, na który mogę się wypowiedzieć i nie wywołać przy tym kontrowersji, to mogę mówić przez długie chwile! I gdzie wtedy znika ta nieśmiała, cicha, spokojna część?
Odnalezienie wcześniej wspomnianej pasji zajęło mi trochę czasu. Po kilku kryzysach i powrotach, wciąż "siedzę" w szydełkowaniu. To coś, co uwielbiam, odpręża i uspokaja mnie. Kiedy myślę o pasji to pierwsze, co mam w głowie, to szydełkowanie. Pomimo tego, że nie znam nikogo w moim wieku, kto też podzielał takie zainteresowania, nie wstydzę się tego i dzielnie "walczę" z kolejnymi robótkami.
Wróciłam do czytania po dość długiej przerwie, Już zapomniałam, jak wiele radości mi to sprawiało! Lista książek do przeczytania się powiększyła ostatnio. Kilka pozycji to egzemplarze, z którymi miałam już wcześniej styczność, ale zdecydowałam się do nich powrócić.
Pisanie. Od długiego już czasu prowadzę pamiętnik. W tym roku będzie to już 7 lat. Szczerze mówiąc, moje początki w tej dziedzinie były śmieszne, ale jakoś trzeba było zacząć. Ale uważam, że jak na 11-latkę, było naprawdę w porządku! Pamiętnik dalej prowadzę i wciąż sprawia mi to ogromną przyjemność.
A co z blogiem? Blogosfera towarzyszy mi też już od dość długiego czasu. Odkąd pamiętam zawsze mnie to kręciło. Bywały przerwy krótsze i dłuższe, ale zawsze do tego wracałam, tak jak tym razem. Po kilku przejściach wśród różnych tematów na blogu, tym razem postanowiłam przekształcić go na miejsce, gdzie mogę wyrażać siebie. Popisać czasami o głupotach, a czasem może coś mądrego skleić? Moje wewnętrzne ja często domaga się "wygadania", a myślę, że napisanie tego co w głowie siedzi może pomóc oczyścić się.
W ostatnim czasie trafiałam na wiele blogów o tematyce rękodzieła. Skoro to ma być mój swego rodzaju pamiętnik, to chyba dobrym pomysłem będzie urozmaicanie go zdjęciami właśnie moich prac, których niedawno dość sporo przybyło. Można uznać to za chwalenie się, bo jestem dumna z każdego jednego, nawet najmniejszego, mojego wytworu.